Kaskada dostępności, czyli ubaw po pachy

Zaczęło się od wywiadu opublikowanego 11 września br. na gazeta.pl i w Dzień Dobry TVN, w którym kolo ukrywający się pod pseudonimem Paweł37 opowiada jak popyla 250 km/h po mieście, że jak się ma Ducati, to trzeba zapierd…. i takie tam farmazony. I nie ma znaczenia czy rację ma ta część internautów, która twierdzi, że wywiad jest sfingowany i stanowi dziennikarską kaczkę puszczoną w świat, żeby było o czym gadać. Dziennikarz, który przeprowadzał ten wywiad oczywiście utrzymuje, że Paweł 37 jest prawdziwy. Nieprawdziwy jest jedynie jego pseudonim, gdyż bohater wywiadu jest właścicielem sporej firmy IT i nie chciał być rozpoznawany. Znaczenie ma jedynie to, że tak w przypadku prawdziwej postaci, jak i wykreowanej wirtualnej osoby – osoba ta jest idiotą. No, ale oczywiście uderz w stół… i już po chwili dzielny bloger Motogenu wali bluzgami, słusznie się oburza i podejmuje krucjatę przeciwko motocyklowemu debilizmowi. W sieci ma niby wrzeć. Tzn. pisze się, że wrze. Piszę się otóż w tekście natemat.pl, którego autor stawia tezę, że ten durny wywiad rozpalił internet. Jak tak dalej pójdzie, to zaraz będziemy mieli o tym materiał w TVN24, a już następnego dnia niechybnie w CNN. Niech się media kręcą, niech komentatorzy wypruwają se flaki w ekstazie. Niech to nawet jest temat, który przebije mamę Madzi z Sosnowca. Nie zmieni to w najmniejszym stopniu faktu, że nawet gdyby Paweł, lat 37, nie istniał naprawdę, to teoretyczne prawdopodobieństwo, że taki kretyn gdzieś może istnieć, wcale nie jest zerowe. Pisałem o tym w tekście o stalowych linkach u szyi motocyklisty. I wciąż tezę z tego wpisu podtrzymuję – nazwijmy sprawy po imieniu: są wśród nas idioci czy nam się to podoba, czy też nie. Problem jednak nie w tym, że idioci są wśród motocyklistów. Problem w tym, że idioci są wszędzie i na dobrą sprawę nie ma się specjalnie czym podniecać.

Niestety, problem jest jeszcze w czymś innym. W czymś, co socjolodzy nazywają kaskadą dostępności. Pora na cytat rozjaśniający sprawę: „czasami medialne doniesienie na temat jakiegoś ryzyka zwraca na siebie uwagę części opinii publicznej, budząc emocje i obawy. Ta emocjonalna reakcja sama w sobie staje się medialnym wydarzeniem, przez co jeszcze bardziej wzmagają się obawy i zaangażowanie obywateli. Czasami taki cykl jest celowo podsycany przez osoby lub organizacje utrzymujące się z generowania ciągłego strumienia budzących lęk wiadomości. Media zaczynają ze sobą konkurować o uwagę odbiorców krzykliwymi nagłówkami, przez co niebezpieczeństwo zostaje coraz silniej rozdęte.” Pochodzi on z książki Daniela Kahnemana „Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym” i opisuje właśnie to zjawisko. Zatem media podają jakąś niebezpieczną informację (np. po Pułaskiej w Warszawie jakiś debil jeździ 250 km/h). Czytelnicy czytają, dyskutują, przekrzykują się w komentarzach. Autor z Motogenu reaguje. Pisze ostry, naszpikowany emocjami tekst. Czytelnicy nakręcają się jeszcze bardziej. Jeszcze bardziej przekrzykują w komentarzach. Drugi autor – tym razem z natemat.pl, zainspirowany tym sieciowym pokrzykiwaniem, jeszcze bardziej nakręca sytuację. Sprawa wywiadu i jego reperkusji zaczyna żyć własnym życiem. Staje się większa i medialnie bardziej nośna… niż sam wywiad. Krzyki w internecie stały się głośniejsze i bardziej ważne niż to, co te krzyki wywołało. I nie ma znaczenia czy debil na Ducati istnieje czy nie. W opinii postronnych czytelników nie dość, że istnieje, to jeszcze jesteśmy takimi debilami otoczeni. Skoro jest jeden, a media tak to kręcą, to… na pewno jest ich więcej. Teraz po Puławskiej jeżdżą już same Ducati i wszystkie na maksa. A większość motocyklistów to… no właśnie. Dziękujemy wam koledzy dziennikarze!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami Ducati, Motogen, natemat.pl. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *