Valentine’s Day Biker’s Test

„Jak przekonać żonę do motocykla?” – to najczęstszy tekst, który słyszę od gości usilnie rozmyślających nad zakupem motocykla. Z jednej strony, chcą w końcu zrealizować marzenie, które noszą w sobie od lat, a z drugiej strony, są świadomi konieczności konfrontacji z damską wersją żandarma, uzbrojoną w wałek do ciasta, lokówki i nieśmiertelny komunikat: „No, tobie Stefan, to już na starość naprawdę bije na dekiel!”

Active couple on motorcycleMożna i owszem trzymać nowo zakupiony motocykl w garażu kumpla i udawać przed żoną, że się idzie do kochanki, byle tylko nie wpadła na to, że prawdziwa kochanka ma silnik 1100 i chromowaną aparycję. Można też toczyć z żoną wieczne boje, kończące się zawsze przegraną, bo nawet jak pokonasz kobietę argumentacją, to ona i tak cię pokona aplikując ci odpowiednio długą wstrzemięźliwość seksualną. A wówczas porażka jest wyłącznie kwestią czasu. Co zatem zrobić, by pomóc współplemieńcowi „przekonać żonę do motocykla”? Można oczywiście stosować techniki sprzedażowe, manipulację, perswazję, a nawet hipnozę. Problem jedynie w tym, że to zawsze jest mało skuteczne, ponieważ wszystkie podejmowane wysiłki są post factum. Tymczasem pracę należy wykonać pre factum. Czy to oznacza, że najpierw trzeba przekonać żonę, a dopiero później kupować motocykl? Nic bardziej mylnego – w moim rozumieniu technika pre factum musi zostać wdrożona w życie dużo wcześniej. Otóż, najpierw trzeba do motocykla przekonać narzeczoną, a dopiero później się żenić. Niestety, zrobienie tego w odwrotnej kolejności jest dużo trudniejsze. I teraz pytanie: kiedy najlepiej to zrobić? Do tego najlepiej jest wykorzystać Valentine’s Day Biker’s Test. Idziecie razem do knajpy na kolację, jest romantycznie, wokół fruwają aniołki, a w brzuchu łaskoczą motyle i w pewnym momencie rzucasz: „zamierzam kupić motocykl, co ty na to?”. W takim dniu i z motylami w brzuchu dużo trudniej jej będzie od razu wyskoczyć na ciebie z pyskiem, ale obserwuj bacznie sytuację. Są tylko dwie prawidłowe reakcje:
1. To super będę z tobą jeździć
2. To super, jak też chcę motocykl
Pierwsza oznacza, że twoja wybranka chce ci towarzyszyć w roli plecaczka, druga, że zamierza samodzielnie dosiadać własnego motocykla. I wtedy wszystko staje się jasne. Bo w pozostałych sytuacjach powinieneś dobrze rozważyć, czy czasem nie pakujesz się w związek, w którym za dwadzieścia lat usłyszysz: „No, tobie Stefan, to już na starość naprawdę bije na dekiel!”
A tak serio, zastanowiwszy się nad tym bardziej i z perspektywy dużego, łysego bikera powiem tak: szkoda czekać na Walentynki. Zrób to jeszcze przed, bo wtedy oszczędzisz kasę na restauracyjnej kolacji. I nie ma to znaczenia czy jesteś przyszłym motocyklistą, czy też przyszłą motocyklistką. To działa dokładnie tak samo w obydwie strony.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami Valentine's Day Biker’s Test. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Valentine’s Day Biker’s Test

  1. Maniek pisze:

    Zgadzam sie z Toba w 100%. Nie ma co czekac i namawiac , prosciej jest postawic partnerke przed faktem dokonanym.Nie dlatego ,ze nie licze sie z jej zdaniem i jestem „Panem i Wladca” ,ale dlatego , ze tlumaczenie i przekonywanie nie pomoga.
    Motocyklami jezdze i je posiadam od szkoly sredniej, a ze moj staz malzenski niedawno przekroczy 30 lat,to wydawaloby sie ,ze zona powinna byc przyzwyczajona do posiadania przez meza motocykla.Nic bardziej mylnego. Przekonalem sie niedawno o tym na wlasnej skorze. Z racji wieku ;)) , no moze z racji miejsca w ktorym mieszkam ,gdzie obowiazuja rygorystyczne ograniczenia predkosci ,postanowilem moja Yamahe Fazer 1000 zamienic na bardziej spokojnego Harley-a Night Train-a model 2008.Moje pierwsze podejscie do zamiany zakonczylo sie fiaskiem, bo wlasnie probowalem wyjasnic malzonce, dlaczego chce zmienic motocykl. Argumenty ,ze bede spokojniej jezdzil(wolniej) i czerpal przyjemnosc z jazdy nie skutkowaly.Dopiero jak znalazlem egzemplarz HD, ktoremu nie moglem juz sie oprzec i go kupilem bez konsultacji ,wybuchla wojna. Ale o dziwo , nie trwala zbyt dlugo ,ku mojemu zadowoleniu.Bylo ostro ,ale po niedlugim czasie mojej wieloletnie partnerce przeszla nienawisc, pozostaly jedynie drobne przycinki nt. nowego nabytku. Wniosek z tego ,ze czasami lepsze sa stanowcze posuniecia , bo skuteczniejsze i mniej bola.Pozdrawiam wszystkich aktualnych i przyszlych motonitow z nadzieja ,ze juz niebawem zaczniemy sezon!!! :)))

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *