Motocyklowe patrole powodziowe

Czy lubimy je, czy też nie, to można spojrzeć na kluby motocyklowe jako na potencjalną armię: dobrze zorganizowaną, złożoną częstokroć z rosłych, silnych facetów, odpornych na trudy podróży i skutecznie potrafiących dowolnemu przeciwnikowi obić mordę. I ten potencjał w historii motocyklizmu wielokrotnie angażował się w obowiązki obrony cywilnej, jak to ma też miejsce właśnie teraz w północnej Anglii.

driftersNa zdjęciu motocyklowy patrol powodziowy. Lloyd Spencer to ten gościu po lewej. Foto: Drifters MC

Jak donoszą portal Visordown oraz brytyjski The Guardian członkowie czterech motocyklowych klubów: Pyeratz, Drifters, Broken Bones i Nunti Mortiz zjednoczyli siły, by bronić zalanych wodą i opuszczonych przez właścicieli posesji przez okradaniem ich przez złodziei. Jak wiadomo tereny powodziowe są łasym kąskiem dla cwanych złodziejaszków wykorzystujących ewakuację okolicznej ludności do okradania ich domów, w których pozostawiono przecież cała masę cennego sprzętu. Dave Carris z klubu Drifters postanowił zatem skrzyknąć angielskich bikerów, by coś na to zaradzić. Odzew był większy niż się spodziewał: do akcji dołączyło ponad 30 motocyklistów organizując patrole z wykorzystaniem samochodów z napędem na cztery koła. Cała akcja odbywa się przy akceptacji policji i wielkiemu zachwytowi mieszkańców, którzy wzięli na siebie obowiązek karmienia bikerów, żeby czasem na patrol nie jechali na głodniaka. Samo to już każe się domyślać, że po akcji chłopaki będą jeszcze więksi.

Ciekawą informacją jest jak dla mnie jednak coś innego. Pamiętacie amerykańską organizację Bikers Against Child Abuse, o której pisałem ponad dwa lata temu? Brała ona pod opiekę dzieci, które były ofiarami przemocy rówieśników. A cała opieka polegała na psychologicznym oddziaływaniu na szkolnych rozrabiaków – pod szkołę przyjeżdżała grupa  groźnie wyglądających motocyklistów, wręczała chronionemu dziecku motocyklową kamizelkę z emblematem BACA i zapowiedzią: „No, to teraz zobaczymy, który z was mu fiknie”. I dzieciak od razu miał święty spokój, bo przecież z bikerami lepiej nie zadzierać. Dokładnie ten sam mechanizm wykorzystywany jest przez motocyklowe patrole powodziowe.
– Nasze zadanie nie polega na jakiejkolwiek fizycznej reakacji – mówi Lloyd Spencer z klubu Drifters – my wyłącznie się tam pokazujemy. My nawet nic nie musimy mówić. Nasz widok w zupełności wystarczy.
Dodajmy tylko, że mówiący te słowa koleżka Lloyd ma 196 cm wzrostu i waży 127 kg. No to i respekt jest, nie?

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Motocyklowe patrole powodziowe

  1. Piotr pisze:

    Świetna akcja! Często tak bywa, że policja sobie sama ze wszystkim nie radzi, w Polsce też niejednokrotnie znalazła by się taka zorganizowana grupa by czegoś bronić.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *